Wielu osobom wydaje się, że Uniejów powstał dopiero 15 lat temu wraz z otwarciem kompleksu basenowo-termalnego „Termy Uniejów”, a wcześniej było to senne miasteczko, którego nikt nie kojarzył ze zdrowiem i rekreacją. Nic bardziej mylnego. Arcybiskupi gnieźnieńscy wybrali to miejsce, by odpoczywać i poprawiać zdrowie. Przypomina o tym XIV-wieczny zamek, który przez wieki był letnią rezydencją hierarchów. W pogodne dni rzeka i plaża przyciągały i nadal przyciągają zarówno mieszkańców, jak i turystów.
– Co roku spędzałem tam dużo czasu, grając w piłkę w lokalnym klubie. Lubiłem tę atmosferę i pomyślałem, że to świetne miejsce nie tylko na rekreację, ale i do prowadzenia biznesu. Wypoczynek to także dobre jedzenie! – wspomina Ireneusz Szczęsny, pionier uniejowskiej gastronomii.
Swoją pierwszą działalność rozpoczął w 1997 r. piwnicach zamku. – To była klimatyczna przestrzeń, ale miała ograniczone zaplecze. Serwowałem dania z mikrofali, słodycze i napoje – wspomina. Mimo powodzenia szukał lepszej lokalizacji. Wynajął pawilon nad Wartą, w miejscu, gdzie dziś stoi Hotel Termalny. To tam stanął pierwszy prawdziwy piec do pizzy, a Uniejów poznał smak tego włoskiego przysmaku. Jednak w 2007 r., gdy gmina rozpoczęła w tym miejscu swoją „inwestycję stulecia” – budowę kompleksu termalnego, restauracji i kasztelu, Ireneusz musiał szukać nowego lokalu.
– Przeprowadziłem się na uniejowski rynek i otworzyłem pizzerię „Twister”. To był świetny wybór, bo lokal działa z powodzeniem do dziś – uważa. Wraz z rozwojem miasta i wzrostem liczby turystów pojawiło się zapotrzebowanie na różnorodną gastronomię. Goście przyjeżdżają do Term, do sanatorium, na mecze piłkarskie czy koncerty, a po wydarzeniach szukają dobrego jedzenia. Dzięki tym możliwościom w Uniejowie działa blisko 30 restauracji!
– Biznes się rozwijał, ale ciągnęło mnie z powrotem nad Wartę – śmieje się Ireneusz. W 2021 r. otworzył restaurację Central Skwerk, znajdującą się po drugiej stronie rynku, skąd widać rzekę. To nowy wymiar gastronomii – z dużym zapleczem, chłodniami, mroźniami i profesjonalną kuchnią. – Tego klient nie widzi, ale docenia w postaci mistrzowsko przygotowanych dań ze świeżych produktów – podkreśla.
Wyzwaniem było dopasowanie menu nowego lokalu do działającej w pobliżu pizzerii. – Staramy się, żeby dania się nie dublowały. Tam mamy pizzę, tutaj serwujemy ryby, kanapki i takie hity jak barszcz z królika – tłumaczy Ireneusz.
– Kiedy zaczynałem, ludzie mieli mniejsze oczekiwania. Słońce, plaża, zapiekanka i piwo w dobrym towarzystwie wystarczały, żeby dobrze spędzić czas. Dziś klient jest bardziej wymagający – szuka dobrej jakości w rozsądnej cenie. Uniejów przyciąga gości, co świadczy, że tutejsi restauratorzy rozumieją ten rynek – mówi.
Choć konkurencja jest duża, nie brakuje współpracy. – Gdy skończą mi się frytki, mogę zadzwonić do znajomych z innej restauracji i na pewno mi pożyczą. To zgodne z moją życiową dewizą: im więcej znajomości, tym więcej możliwości – podsumowuje.
Historia Ireneusza Szczęsnego to przykład, jak pasja i determinacja mogą zmieniać lokalną gastronomię. Jego konsekwentna praca i umiejętność dostosowania się do oczekiwań klientów przyczyniły się do sukcesu. Dzięki takim ludziom Uniejów stał się kulinarnym zagłębiem środkowej Polski, które przyciąga gości z całego kraju.