Ginące zawody to nieodłączna część historii każdego miasta. Na przełomie XV–XVI wieku Uniejów był dobrze rozwijającym się miastem o charakterze rzemieślniczo-handlowym, w którym działało kilka cechów, m.in. cech szewców. Jeszcze pod koniec XIX w. w mieście działało aż 80 szewców, którzy dbali o obuwie mieszkańców. Ich warsztaty tętniły życiem, a kunszt przekazywano z pokolenia na pokolenie. Dziś pozostał tylko jeden – Jan Krzesłowski, którego zakład w centrum miasta przypomina o dawnej świetności tego rzemiosła. Od 12 lat w rotundzie przy Urzędzie Gminy pan Jan naprawia buty.
– Przez całe życie byłem pracownikiem umysłowym. Gdy przeszedłem na emeryturę w wieku 65 lat i 10 miesięcy, nie chciałem siedzieć w domu, lecz robić coś pożytecznego, najlepiej ręcznie – opowiada Jan Krzesłowski. – Poszedłem do burmistrza z pytaniem, czy nie ma lokalu pod działalność szewską. Tak trafiłem do rotundy, która stoi tutaj od 1965 r. i jest doskonałym miejscem – zna je każdy uniejowianin.
Odkąd działa tutaj zakład szewski, rotunda, której większą część zajmuje poczekalnia przy przystanku autobusowym, stała się miejscem spotkań. – Kocham ludzi, dlatego często do mnie zaglądają – mówi z uśmiechem. – Naprawiam buty, ale pełnię też funkcję punktu informacji miejskiej. Wielu przychodzi coś zapytać, a rozmowy przeradzają się w długie dyskusje. Często są to historie o Uniejowie sprzed lat.
Zakład Jana Krzesłowskiego to coś więcej niż tylko miejsce naprawy butów. Ciasne pomieszczenie wypełnione jest obuwiem i narzędziami. Na honorowym miejscu stoi zabytkowa maszyna do zszywania firmy Singer, kupiona wiele lat temu w Łodzi w likwidowanym zakładzie. – Solidna firma, maszyna służy mi do dziś – mówi z dumą.
Rzemiosło odziedziczył po ojcu i dziadku, którzy również byli szewcami. Sam jest emerytowanym majorem lotnictwa, ale w nowym etapie życia postanowił wrócić do rodzinnych tradycji. Z dumą opowiada o swoich dwóch córkach, które zdobyły doktoraty.
Codzienna praca w zakładzie to także refleksje nad jakością współczesnego obuwia. – Nawet markowe firmy produkują zelówki z tektury lub innych mało trwałych materiałów. Nic dziwnego, że ludzie przynoszą do mnie nowe buty do naprawy. To z jednej strony irytujące, a z drugiej daje mi dużo pracy – tłumaczy. Uniejowski rzemieślnik opowiada o klientach nie tylko z Uniejowa, którzy specjalnie przyjeżdżają do jego zakładu, wiedząc, że mogą liczyć na rzetelne wykonanie.
Jednym z wyzwań jest dostęp do odpowiednich materiałów. Hurtownie z zaopatrzeniem dla szewców to dziś rzadkość, dlatego Jan Krzesłowski sprowadza wiele produktów z zagranicy. – Klej z Włoch to podstawa. Dzięki niemu naprawione buty długo się trzymają – wyjaśnia. Podkreśla też, jak ważna jest staranność w każdym detalu, co wyróżnia jego pracę na tle masowych napraw.
Jan Krzesłowski z dumą wspomina, jak klienci chwalą jego umiejętności. – To miłe, gdy ludzie wracają i polecają mnie innym. Czuje się, że moja praca ma sens.