Za chwilę Wigilia. Odwiedziliśmy więc Zagrodę Młynarską, aby odpowiedzieć na pytanie – czy zwierzęta mówią ludzkim głosem? Rozmowę przeprowadziliśmy z miejscowym bacą – Przemkiem.
Pracujesz na Zagrodzie, gdzie opiekujesz się zwierzętami. Czy w wigilijny wieczór rzeczywiście można podsłuchać naszych braci mniejszych?
Jako dziecko naprawdę w to wierzyłem, m.in. dlatego czułem, że noc wigilijna jest wyjątkowa, skoro takie rzeczy mogą się dziać. Z czasem zrozumiałem, że zwierzaki może i nie pogawędzą z nami jak znajomi przy kawie, ale to nie znaczy, że nie potrafią się z nami komunikować. Mówią do nas sygnałami i gestami, potrafią pokazać jaki mają nastrój, oznajmiają o swoich uczuciach i stanie zdrowia. Pochylona głowa u krowy i wystawienie rogów to np. znak niepokoju, strzyżenie uszami u konia to oznaka zirytowania, a mistrzem komunikacji mową ciała jest pies, który potrafi merdać ogonem czy podskakiwać z radości. I nie potrzeba do tego cudu świątecznego.
A jak komunikują się owce?
Podobnie do ludzi i innych gatunków zwierząt, owce wytwarzają różnorodne wokalizacje w celu wyrażania emocji. Potrafią pokazywać i rozpoznawać emocje na podstawie wyrazu pyszczka, a więc mimiki. Naukowcy wykazali, że niektóre emocje jagniąt czy owiec mogą być badane na podstawie obserwacji ich uszu. Owca, która przechodzi jakiś stan depresyjny, przejawia objawy podobne do ludzkich, zwieszając np. głowę.
Owce zagrodowe są raczej towarzyskie…
Są zabawne i uwielbiają się bawić. Lubią też zaczepiać, aby zwrócić na siebie uwagę, a niektóre lubią się przytulać i być głaskane po głowie.
Przez to zaskarbiły sobie przychylność odwiedzających?
Zdecydowanie. Owce oswoiły się z obecnością gości i turystów i pozwalają im się do siebie zbliżyć. Zagrodę chętnie odwiedzają rodziny z dziećmi, robią sobie ze zwierzakami zdjęcia.
Owce nie są jedynymi mieszkańcami Zagrody…
Tuż za obiektem znajduje się ptaszarnia, ponadto są konie, a w tym roku do inwentarza dołączyły 4 krowy szkockie. Są urokliwe, włochate z imponującą grzywą. Są bardziej płoche w stosunku do reszty zwierząt, ale i one przywykły do obecności człowieka.
Od jakiegoś czasu zajmujesz się produkcją serów, co Cię do tego zainspirowało?
Pomyślałem, że można skorzystać z dobrodziejstw płynących ze zwierząt i nie mam tu na myśli mięsa. Postanowiłem przekuć pasję do zwierząt w konkretny produkt. Serowarstwo nie jest nowością na ziemi uniejowskiej. Źródła pisane sięgają XIV w. A w XVIII w. funkcjonował w Uniejowie nawet dozorca wypasu bydła, powoływany bezpośrednio przez Burmistrza i Rajców, aby uchronić okoliczne pola przed błąkającymi się zwierzętami mlecznymi. Dziś spadkobiercą tradycji serowarstwa i mleczarstwa na ziemiach uniejowskich jest serowarnia „Czarna Owca”.
Jeszcze jedno pytanie. Gdyby jednak wigilijna legenda była prawdziwa, co mogłyby powiedzieć zagrodowe zwierzęta?
Najlepiej przekonać się samemu i odwiedzić Zagrodę Młynarską w święta.